Wspomnienie o Władysławie Garbowskim - 101 letnim żołnierzu 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich w Równem i 1 Pułku Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza
Z głębokim żalem przyjęliśmy informację o śmierci Władysława Grabowskiego - żołnierza 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich w Równem i 1 Pułku Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza. Ś.p. Władysław Grabowski został pochowany 7 stycznia na cmentarzu w Mozowie (gmina Sulechów).
Poniżej przedstawiamy Jego sylwetkę, spisaną w 2014 roku przez najbliższa rodzinę.
Nasz ojciec, Władysław Garbowski urodził się 24 września 1914 roku w Puhaczówce, małej leśnej osadzie na Wołyniu, zamieszkałej przez kilka polskich rodzin. Podówczas ziemie te były pod zaborem rosyjskim, a więc ojciec urodził się jako poddany cara Mikołaja II. Dzisiaj są to tereny północno - zachodniej Ukrainy.
Rok 1914 to także wybuch pierwszej wojny światowej, która kończy się po 4 latach, a Polska jak nigdy dotąd i nigdy później, wygrywa tę wojnę, i po 125 latach niewoli 11 listopada 1918 roku odzyskuje niepodległość. Przez kilka lat granice Polski ciągle się zmieniają, aby ostatecznie po 1922 roku wschodnia granica naszego państwa przebiegała po linii drugiego rozbioru, w związku z czym tereny, na których zamieszkiwała rodzina Garbowskich, ponownie znalazły się w granicach Polski.
W wieku 21 lat dostaje powołanie do wojska i przez ponad 2 lata służy w kawalerii w 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich w Równem. Ojciec w latach młodości był bardzo sprawnym fizycznie człowiekiem, w pułku kawalerii gra w reprezentacji piłki siatkowej, na różnego rodzaju zawodach sprawnościowych zawsze zajmuje czołowe miejsca min. w woltyżerce i tzw. ścinaniu łóz.
Na corocznym, bardzo uroczyście obchodzonym święcie pułku, w zawodach sportowych 1937 roku, zajmuje II - miejsce w cięciu łóz, a w nagrodę otrzymuje urlop i skórzany portfel z charakterystyczną głową konia. Prawdopodobnie dzięki tej nagrodzie zachowało się do dzisiaj wiele interesujących dokumentów, między innymi potwierdzenie polskiego obywatelstwa, jakie otrzymywali Polacy w nowej odrodzonej Polsce.
Po powrocie z wojska, powtórnie zostaje zmobilizowany w czerwcu 1939 roku, i wraz ze swoim najstarszym bratem, Henrykiem Garbowskim zostają wcieleni do 1 Pułku Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza. Pułk w sierpniu 1939 roku, zostaje skierowany na zachodnią granicę Polski koło Wielunia.
Ojciec zostaje przydzielony do plutonu ciężkich karabinów maszynowych (CKM) jako amunicyjny, a jego brat Henryk, do szwadronu liniowego. Kilka dni przed wybuchem wojny, pluton CKM zostaje rozformowany a poszczególne załogi CKM-ów przydzielone do szwadronów liniowych pułku. W ten sposób obaj bracia spotykają się w jednym szwadronie.
W czasie rodzinnych spotkań, bracia często wspominali wybuch II wojny światowej.
W nocy 1 września 1939 roku niemieckie eskadry Luftwaffe rozpoczęły pierwszy atak w historii II wojny światowej. Ojciec tej nocy pełnił wartę i widział samoloty niemieckie, które przelatywały nad polską granicą a następnie bombardowały Wieluń.
Jednak najczęściej wspominanym epizodem było pierwsze niemieckie natarcie na polskie pozycje, zniszczenie dwóch niemieckich czołgów, i wyjątkowe szczęście naszego ojca, kiedy w trakcie odwrotu, niemiecki snajper strzelał do niego 3-krotnie, a jego brat i pozostali koledzy mogli się jedynie temu przyglądać.
Po przegranej kampanii wrześniowej i zajęciu terenów przez wojska niemieckie, ojciec zostaje wywieziony do Niemiec jako przymusowy robotnik. Do zakończenia wojny pracuje w stoczni w Hamburgu przy remontowaniu łodzi podwodnych i okrętów wojennych.
W 1946 roku wraca do kraju, który znów ma nowe granice. Cała rodzina zostaje przesiedlona na tereny dzisiejszej Polski zachodniej i osiedla się w miejscowościach Radoszyn, Sulechów, Świebodzin, Chociule i Mazów.
Do emerytury pracuje w różnych zakładach: CZR w Sulechowie (Centrala Zaopatrzenia Rolnictwa), ZASTAL Zielona Góra, ORB (Ośrodek Remontowo-Budowlany) Lasów Państwowych w Sulechowie.
W 1948 roku zawiera związek małżeński z Heleną Turowską, z którego rodzi się 4-ro rodzeństwa, 7-mioro wnucząt i jedna prawnuczka.